wtorek, 6 sierpnia 2013

Pomysły na siebie, kiedy masz 20 lat..

Założyłam tego bloga bez większego przekonania ani żadnego celu- od tak, co chyba widać po częstotliwości postów ;) Jednak teraz zaczynam myśleć: czy może być z tego coś wiecej?

Od początku- właśnie skończyłam 21 lat i czuje sie trochę.. zawiedziona. Studiuje, ale po początkowym zachwycie zaczęłam sie zastanawiać czy to ma sens- nie wiem co chce robić dalej, a co jeśli po kolejnych 2 latach studiów uświadomie sobie, ze to był błąd?
Czy w kwestii planów na przyszłość w ogóle można mówić o błędzie?
W ogóle jestem rozczarowana tym, ze nie mam jasnego celu. Uświadomił mi to właśnie ten blog- zalozylam go pod wpływem chwili, chciałam wrzucać zdjęcia i rzeczy, które mi sie spodobały. Ale jak zwykle, robiłam to bez jasnego celu i wszystko sie rozmylo, brak czasu, pomysłów..
I wtedy zobaczyłam, ze wszystko takie jest, nie tylko u mnie- kiedy rozmawiałam o rożnych planach ze znajomymi okazało sie, ze wszyscy myślą, ze je maja, ale nikt nie potrafi ich wymienić. "Praca? No jasne, ze chce. Jaka? Nie wiem, zreszta i tak na początku bym nie dostała takiej jaka chce. Życie? Zobaczymy"
Chyba wszyscy w dzieciństwie byliśmy pytani: kim chcesz zostać? I wtedy wszyscy utwierdzali nas w przekonaniu, ze astronauta to świetny pomysł, mimo, ze nie w tym kraju i po bardzo dlugiej drodze eliminacji. Ale jak wybieramy studia czy pierwsza prace: to sie nie opłaca, to jest bez sensu, i co Ty chcesz potem robić.. I przez to czuje, ze jest dziś mnóstwo ludzi, którzy nie wiedza co maja zrobić z życiem, a jak robią cokolwiek to czuja, ze sie marnuja..
Najlepszym przyjladem jest chyba moja mama, która po 20 latach w korporacji po prostu poczuła, ze ma dosyć, ze to nie jest zajęcie na całe życie.. Więc rzuciła to i założyła firmę. I chociaż czasem jest cieżko, widzę, ze jest szczesliwsza i staram sie ja wspierać jak mogę. Poza tym, zawsze chciała podróżować, ale zawsze nie było czasu, tyle pieniędzy, a jak były to przecież ma mnie i nie może na siebie wydawać.. A dziś uwielbia wyjeżdżać w zimę na narty, a latem na plaże i zazwyczaj to ja jestem wykorzystywana do pilnowania psów i domu, i nie jest mi z tym zle ;)
Dlatego zaczęłam myśleć- czy naprawdę jest coś takiego jak zdrowy egoizm? Czy można postawić "na siebie" nawet jeśli nikt w nas nie wierzy? Okropna perspektywa, ale może sensowna..

Takie moje przemyślenia podczas wakacyjnej nudy. Może ktoś to czyta i miałby ciekawe pomysły? :) Na siebie, moze na tego bloga... A może przeżyłes jakieś oswiecenie i zmianę drogi życiowej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz