piątek, 1 listopada 2013

A ja znowu o jedzeniu.. Raw food

Powinnam zająć się pracą licencjacką, ale (nie)stety nie mogę.. Od paru dni czytam wszystko co mi wpadnie w ręce na temat surowej diety. Małe podsumowanie.
Generalnie jestem zachwycona działaniem. I wierzę w większość entuzjastycznych artykułów, które przeczytałam na temat uzdrawiającej mocy surowizny! Wiadomo, że każdy ma inny organizm, ale u mnie zdziałała ona cuda- pozbyłam się objawów alergii, poprawiłam ogólne samopoczucie i wygląd. Plus nowe zdolności w kuchni, ale to już inny poziom korzyści ;)
Zauważyłam jednak dziwny podział głosów "w eterze"- jedni po prostu opisują możliwe dobre działania, czasem może nawet zbyt optymistycznie, ale generalnie polecają taką dietę wszystkim. Druga grupa zachowuje się jak.. no po prostu, dziwni ludzie. Sposób odżywiania jest dla nich jak rodzaj "elitarnego klubu", a reszta tłuszczy to nieoświecony plebs. Trochę to dla mnie śmieszne, jak można tak uważać? Przeczytałam już tyle komentarzy pod tytułem "nie mam przyjaciół, bo nikt TEGO nie rozumie", "nie dogaduję się z dziewczyną, bo ona nie jest JEDNĄ Z NAS, uważa, że to głupie".. Serio?! Ja o jedzeniu rozmawiam z przyjaciółmi tylko w kontekście bikini i wciskania się w sukienki. Kilka osób, które wiedziały o moich alergiach reagowały typu "biedna, nic nie możesz jeść, tylko te straszne liście". Ale mnie to bardziej śmieszy niż denerwuje.
Rozumiem, że dla wielu osób jest to głębsza sprawa- chodzi nie tylko o jedzenie, ale ekologię, etyczne traktowanie zwierząt itd.. Ale według mnie, ważnym elementem zdrowia są zdrowe więzi z innymi ludźmi. Zamiast psucia ich można tylko podsuwać jakieś racjonalne argumenty. Ale jeśli kogoś to nie obchodzi, to jego sprawa!

Po tym optymistycznym wstępie, małe podsumowanie treści jakie czytałam.
Coraz bardziej podoba mi się cała idea naturalnego jedzenia, ale też życia. Naczytałam się tyle o cudownych właściwościach bio olejku kokosowego (podobno może zastąpić wszystkie nawilżające kosmetyki i maski), orzechach do prania, porównań produktów.. Głowę mam tak przepełnioną, że nie wiem od czego zacząć. Na pewno większą wagę będę przywiązywać do ekologicznego jedzenia- na szczęście w "moim" sklepie jest duży wybór takich produktów. Bardzo zdziwiła mnie lista najbardziej zanieczyszczonych (pestycydy) owoców i warzyw- bo są tam te najpopularniejsze, ale też uprawiane w Polsce. Skoro nie płynie to do nas na statku, tylko jest dostarczane od naszych rolników, i są to najpopularniejsze rośliny jadalne w wielu krajach, to czemu właśnie takie rzeczy jak jabłka i ziemniaki są najgorsze? Trochę tego nie rozumiem. A jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Dużo też czytałam na temat szkodliwości mleka. To prawda, że człowiek, to jedyny ssak, który pije mleko po zakończeniu okresu niemowlęctwa.. i co najgorsze, mleko nie swojego gatunku. Ogólnie najważniejsze informacie- mleko pełne jest hormonów, 80% dojnych krów jest w ciąży. Do tego UHT to najgorsze z możliwych- są w nim martwe bakterie, oraz.. ropa z obolałych wymion krów, co jest dopuszczone prawem! Sądzę, że gdyby na opakowaniach podawać takie informacje, jak ochoczo pisze się o wszystkich skutkach ubocznych papierosów, mniej osób "skusiło" by takie mleko.
Ale czy to znaczy, że to "prosto od krowy" jest superzdrowe? Niestety nie. Większość ludzi nie trawi przede wszystkim białka- laktozy. Upośledza to nasz organizm. Nie chodzi mi tylko o widoczne objawy alergii, których sama doświadczyłam- wysypka, ból i zaognienie skóry, w momencie krytycznym zaczęło to wszystko podchodzić krwią. A do tego po prostu źle się czułam- zawroty głowy, mdłości.. Ale i u ludzi, którzy nic nie czują po wypiciu szklanki mleka są konsekwencje. Ból brzucha bez powodu, poza tym przeczyszczenia i inne takie niemiłe konsekwencje. A tego wszystkiego nie da się niestety usprawiedliwić cudownym działaniem mleka na kości. Co łączy USA i Finlandię? Najwyższy odsetek spożycia mleka w przeliczeniu na mieszkańca, oraz najwyższy procent mieszkańców z osteoporozą! Jednym z państw gdzie zwyczajowo nie pija się mleka jest Japonia- jeden z najmniejszych wskaźników osteoporozy. Tekst o osteoporozie

Dla każdego kto szuka jakiś informacji- polecam szukać i jeszcze raz szukać :) Może się wkręcisz i to będzie pierwszy krok do jakiś zmian :) Nawet małe są tego warte!

Kilka ciekawych adresów:
http://pepsieliot.wordpress.com/
http://dobrezmiany.blogspot.com/
http://poweredbyfruits.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz