poniedziałek, 28 października 2013

Dzień w kuchni- mleko sojowe i okara.

Nowy styl życia jest dla mnie idealny :) W ok 70% jem surowe jedzenie- owoce, warzywa, nasiona, orzechy (wierzcie mi, ze surowe orzechy smakują zupełnie inaczej! I lepiej!).
Próbuje nowych przepisów, nawet jeśli nie są witariańskie (czyli surowe), bo wiem z doświadczenia, ze jedyne co może zepsuć dobry plan to nuda. Teraz zaprezentuje przepis na mleko sojowe- wbrew pozorom prosty i super wydajny- otrzymałam z niego ok litr mleka+ okarę, tzw mączkę sojową, którą tez można wykorzystać. A tyle osób twierdzi, ze zdrowa żywność jest droga ;)

Kupujemy soję w ziarnach. Znalazłam ją tylko w sklepie Real, ale w innych pracownicy zapewniali mnie, ze jest w asortymencie, tylko się skończyła. Soja taka popularna? ;)

Moczymy szklankę ziaren w misce wody przez noc (ok 10 godzin). Ziarna bardzo napecznieja, więc lepiej nie używać małych naczyń.

Następnego dnia niektórzy odlewają wodę z moczenia i zamiast niej dolewają ok 1,5 litra świeżej. Ja jednak do "starej" dodałam tylko 3 szklanki wody. Miksujemy wszystko i miksturę gotujemy. Można dolać jeszcze wody.

Gotowanie zajmuje ok 20 minut. Trzeba uważać, bo kipi jak mleko zwierzęce! Można się przez tym uchronić stosując metodę "podnoszeń"- kiedy mikstura będzie się podnosić po prostu dolewamy odrobinę wody- po trzech takich cyklach (czyli ok 20 minutach) odstawiamy garnek.

Przecedzamy przez sitko lub gazę, a najlepiej jedno i drugie ;) Pozwoli to dokładnie oddzielić okarę.

Napój wstawiamy po przestygnięciu do lodówki- u mnie stał 3 dni i wszystko było ok :) Użyłam plastikowego opakowania z przykrywką, niektórzy przelewają w zwykły dzbanek. Taki napój sam w sobie jest trochę "płaski"w smaku- polecam spróbować z dodatkiem np wanilii :)

Jednak chyba najlepsza jest pozostała okara! Wykorzystałam ją do zrobienia domowych kotletów sojowych- dodałam odrobinę mąki pełnoziarnistej, startej marchewki i węgierskiej ostrej pasty paprykowej :) Pycha! Znalazłam tez przepis na słodko- ze zmiksowanymi bananami, coś na kształt owsianki.

Powiem szczerze, ze to co mnie najbardziej zaskoczyło to aspekt "ekonomiczny". Mleko sojowe kupuję za ok 5 zł w Makro (ze zniżką), a w moim sklepie osiedlowym kosztuje ponad 8 zł, a paczka kotletów sojowych 7 zł. Paczkę ziaren soi ekologicznej kupiłam za 5 zł, a jeszcze starczy mi na jeden raz. Pół paczki soi, woda, trochę wolnego czasu- i mamy mleko sojowe na 3 dni+ kotlety na dwa posiłki. Zastanawiam się, skąd te opinie o drogiej zdrowej i ekologicznej żywności? Chyba przez to, ze ludzie ida na łatwiznę. Może warto kupić coś mniej przetworzonego i samemu gotować? Wiem, ze nie zawsze jest czas, ale i nasz organizm i portfel nam podziękują ;)

Miłego dnia i gotowania! :)

PS. Dzisiejszy koktajl z 5 bananów i wody. Prosty, pyszny i strasznie go dużo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz